trzy dni temu z taką wewnętrzną siłą pisałam o rozstaniu na okres wyjazdu Daniela że dzis w to nie mogę uwierzyć. Ciężko to znoszę. myśl, że tyle czasu będę się tak kiepsko czuć mnie przytłacza... w dzień jest inacej, jestem w pracy i tyle nie myślę, najgorsze są wieczory. byle z każdym dniem było łatwoiej bo się podłamię. sorry za błędy
nie mam ochoty się z nikim widywać wychodzić i szaleć. tulę się do poduszki wmawiając sobie, że nadal Nim pachnie. niech się to zmieni...