Moja mała relacja skopiowana z jednego forum :D
Pod halą byłam ok.10. Gdy dowiedziałam się, że są numerki sruu szybko w tamtą stronę i miałam numerek 292(gdybym szybciej to ogarnęła miałabym inny, ale cóż). W kolejce stałam z dziewczynami z forum THP i trzeba przyznać, że były super.
Sprawdzanie listy, potem sruu do budynku obok aby troche się ogrzać. Byłam cała mokra i ledwo ruszałam nogami. Potem szybko po opaski. Tutaj to już w ogóle. Niby miało być znowu kolejka z numerkami ale przede mną stały laski, który miały numerki 400coś tam. Cóż i tak bywa...
Gdy pojawiły się tourbusy piski, krzyki, wrzaski i wszyscy lecą w tamtą stronę. Potem szybko do wejścia 25, żeby się ustawić w kolejce i czekanie. Spotkałam tam Melody i Vanillę. Pogadałyśmy chwile i poszły ustawić się w kolejce. Nie ograniałam tych wszystkich nawiedzonych mamusiek. Pojawiły się z córeczkami o 17 i chciały je wepchąć w kolejkę. Normalnie nienormalne. Ale wreszcie nadszedł czas wpuszczania do środka Gdy tylko weszłam do środka szybko oddałam kurtkę i fruuu na halę. Gdy chciałam przejść i pokazałam opaskę ochrona z mordą na mnie, że bilet trzeba pokazać. Ale dobiłam wreszcie do fan zone. Na poczatku bylam w 7rzedzie od strony Toma, ale gdy wszyscy się pchali to udało mi się dojść do 3.
Gdy chłopaki się pojawili nie mogłam uwierzyć, że to wszystko prawda a nie jakiś sen. Cały czas patrzyłam na Toma. Ciągle tylko Tom i Tom. Czasami look na Billa i znowu Tom. Poryczałam się ze szczęścia, że tak jestem, że ich widze. Nawet mi nie przeszkadzało, że w trakcie koncertu byłam gdzieś tak 6rzedzie a nie w 3 tak jak na początku. Akcja z serduszkami wyszła nam cudownie. Ta mina Billa była bezcenna. Wszyscy byli tacy szczęśliwi. Zresztą po tym co się stało w hotelu to super, że udało nam się zrobić takie wrażenie na nich. Ten śpiew wszystkich fanek. To było coś. Podziękowania Billa. Nawet nie wiem ile razy Bill nam dziękował. Jego uśmiech, uśmiech Toma. To wszystko było takie piękne. Gdy Tom pił wodę wszyscy szybko do przodu i za każdym razem zostałam oblana wodą przez Toma. Akcja na DDM nie wyszła nam za bardzo i jeszcze rzucanie światełkami. Gdy Bill dostał w głowę myślałam, że udusze tą która w niego rzuciła. Wszystkie efekty matko boskie. Gdy koncert się skończył nie mogłam uwierzyć. Szłam po kurtkę w jakimś transie. Nie mogłam uwierzyć, że to już po wszystkim.
JA CHCĘ JESZCZE RAZ!
To wszystko jest po prostu nie do opisania.
Najpiękniejszy dzień w moim życiu.
Chyba teraz nic go nie przebije.