Po tygodniu zajmowania się gazetką festiwalu teatrów lalkowych, cały czwartek spałam, z małą przerwą na odbiór u babci wypłaty z okazji dnia dziecka. Będę miała na swoje eurasy, które wydam na Sycylii!
W piątek miły spacerek z Alą no i wielkie farbowanie włosów, szkoda tylko, że zamiast rudych zrobiły się czerwone. Nie jest to też takie najgorsze..
Zwłaszcza, że w sobotę odwiedziłam Ulubionego na jego wsi i moja fryzura doskonale wpisała się w klimat odbywającego się tam festynu. W ogóle troszkę mi się podoba takie wiejskie życie, ale też zdałam sobie sprawę jak bardzo tam nie pasuje.
Zaczyna mi się pojawiać opalenizna, co troszku mnie jara i mam nadzieje, że będzie to postępować.
A co do wakacji to nie będzie pieniążków.