[b]Hallo!^^[/b]Dzisiaj mija dokładnie tydzień od koncertu Tokio Hotel w Polsce...Tydzień temu o tej porze bawiłam się na koncercie.Żałuję,że ta chwila nie trwa wiecznie... :( Do dzisiaj rycze... ;( I pewnie pisząc to poryczę się kolejny raz... :(
5 kwietnia 2007,8:30 rano.Wraz z moją przyjaciółką Sylvu$,sis i tatą dojeżdżamy do warszawskiego Torwaru.Przyjechałam tu by zobaczyć mojego idola,ukochanego,zespół.Pod budynkiem już jest wielka kolejka.Niektórzy stoją tu od niedzieli!Szybko wkręcamy się w kolejke,poznajemy inne fanki.Pośród tłumu krążą plotki o tym czy chłopacy już są czy nie.Poznajemy Darka.Fana Billa.Identyczny fryz,ubiór.Robimy kilka fotek i wracamy do kolejki.Stoimy,czekamy.Co chwila krzyczymy: "Tokio Hotel,Tokio Hotel" Liczymy na to,że wyjdą.Nie wyszli.W pewnym momencie rozstawiają barierki.Koniec.Teraz ci którzy przyjadą muszą ustawić się na koniec kolejki.Ludzi przybywa.Ciągle słychać wrzaski,piski,śpiewy.Zaczyna się walka.Walka o miejsce przy barierce co ma zapewnić nam pierwszy rząd.Duszno,parno,ciasno.Niektórzy mdleją.Stoje dalej,nie poddaje się.Przyjechałam żeby ich zobaczyć i zobacze.Nie ruszają mnie krzyki,przepychanki,kłótnie.Dalej walcze.Nagle wrzask,pisk,krzyk.Bill i Tom!W oczach niektórych pojawiają się łzy.Niestety...to tylko fanki przebrane za naszych idoli.Emocje powoli opadają.W końcu wkracza ochrona.Dzielą tłum na kilka sektorów.Zaczyna się fala.Lecimy bezwładnie.Raz w jedną stronę,raz w drugą.Piekło!Pojawia się informacja,że chłopaki nie wyjdą do nas :( Robi się coraz ciaśniej!Ochrona ciśnie z jednej strony,fanki z drugiej.Jak sarynki w puszce.Zmieniamy miejscówe.Uff.Nareszcie troche luzu.Stoimy dalej,uparcie,na przekór wszystkim.Śpiewamy,krzyczymy,prosimy.Nie!Chłopacy nie wyjdą.Boją się.Boją się nas,naszej reakcji.My jednak pełni nadziei śpiewamy.Czas zaczyna się coraz bardziej dłużyć.Nie mamy ochoty na jedzienie.Zdenerwowani,zmęczeni,podnieceni.Już za parę godzin ich zobaczymy!Wybija godzina 18..."Wpuście nas,wpuście nas!" Wołamy.Nikt nie reaguje.Stoimy i czekamy dalej.Coraz bardziej zmęczeni.18:20 - Wpuszczają.Zaczyna się na nowo.Pchanie.Każdy chce jak najszybciej dostać się do hali.Po pewnym czasie w końcu i my dopychamy się do wejścia.Kilkakrotnie sprawdzają nam bilety i...Jesteśmy!Z radością wbiegamy do hali gdzie rozciąga się wielka przestrzeń z minuty na minutę wypełniająca się fanami.Razem z Sylwią szukamy dobrej miejscówy.Pod samą sceną?Nie da rady...Zawiedzione wracamy na zajęte nam miejsce.W połowie drogi gasną światła.Zaczyna się.Wchodzą!"Aaaaaaaa!" Rozlega się przeogromny pisk.Zatykam uszy...Wychodzą na scene.Są!Bill mówi: "Ahoj Warszawa!" Pisk nie do wytrzymania!Mówi dalej: "Jak lecia?" Krzyczymy jeszcze głośniej.Zaczyna się prawdziwa zabawa.Śpiewam razem z Billem i innymi fankami ciesząc się przez łzy.Po 4 piosence Sylwia załatwia nam wejście do sektoruu gdzie mamy szanse dopchać się do sceny.Jest!Udało się!Nasza szansa.Brniemy przez tłum.W pewnym momencie rozdzielamy się.Co robić?Misja!Zmierzam w kierunku sceny trzymając w ręku list dla Billa.Rycze.W końcu docieram pod samą scenę.Pod sam wybieg.Metr od Billa.Sen czy jawa?Rzucam list...Jest.Udało się.Teraz mogę się bawić.Skaczę,śpiewam,krzyczę,wrzeszczę.Kolejne fanki mdleją.Ledwo stoje ale bawie się dalej.Emocje sięgają zenitu.Jestem tak blisko Billa!Nie mogę uwierzyć.Płaczę.Cała hala śpiewa.Jest gorąco,ciasno,duszno.W ciało wbijają mi łokcie,na głowie mam czyjeś ręce.Uśmiecham się do Billa.Odwzajemnia uśmiech który wynagradza mi 12 godzin stania,pchania się,ciasnoty.Bill polewa nas swoją wodą.Tom też.Bill rzuca ręcznik.Jest!Złapałam!Rzucają się inne fanki...Ochrona konfiskuje nam zdobycz :( Wszyscy czterej wychodzą na wybieg.Georg i Gustav polewają nas wodą.Koniec...Schodzą ze sceny.Nie!To nie koniec.Wracają.Śpiewają.Srebrne konfetti sypie się nam na głowy.Rzucają ręczniki.Gustav rzuca pałeczki,Tom kostkę od gitary.Schodzą ze sceny...Już na dobre.Koniec...Na dzisiaj już koniec...Cała mokra idę do wyjścia.Ryczę jak głupia.Nie mogę się powstrzymać.Nie mogę.Spotykam Sylwię.Stoimy chwilę na płycie.W końcu idziemy do samochodu.Rozmawiamy.Mamy niedosyt.Czemu nie trwało dłużej?Czemu?Płaczemy.Wsiadamy do samochodu i wracamy do domu.Pełne żalu i smutku który miesza się z radością i szczęściem.Płacząc rozmyślamy czy wrócą.Tylko to trzyma nas przy życiu...
To był [b]NAJPIĘKNIEJSZY DZIEŃ W MOIM ŻYCIU(!)(!)(!)[/b]
BILL :[zakochany] :* ,Tom,Gustav,Georg.Czekamy na Was(!)Kochamy Was(!):( Wróćcie...:[placze] [b]