Walentynki - czy tylko ja nie rozumiem o co takie wielkie halo z tym?
Zarówno nie będąc w związku, jak i będąc twierdziłam i dalej uważam, że to jedna wielka komercja.
Bo skoro ludzie się kochają to dlaczego mają mieć tylko jeden dzień w roku dla siebie? Wszystkie dni są ich!
Codziennie trzeba się starac o względy ukochanej osoby, bo inaczej związek nie ma sensu. Jeśli pary obchodzą Walentynki z przytupem, a w pozostałe dni drą koty, to według mnie to nie ma sensu...
Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię,
poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu.
A następnego dnia chcesz więcej.
I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś
już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować.
Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty,
a zapominasz o niej na trzy godziny.
Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny.
Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty.
Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani,
kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się,
by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak.
A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość.