kiedy go widze...
widnieje smutek na mej twarzy, w sercu i w duszy...
foch?? moze i on...
Serce wali jak mlotem?
nie... chyba rozplywa sie powoli...
tesknie? ... malo powiedziane...
lzy plyna po mych policzkach..
czy to znak ze kocham?
nie.. poprostu czegos brakuje...
a moze nie.. to tylko moje chore oczy.. czasami tak mam...
usmiech na mej twarzy juz znikl..
nie mam sie z czego cieszyc?
nie.. poprostu czlowiek ma swje dobre i zle dni..
oczy nie patrza juz w tym kierunku..
nowy obiekt westchnien?
tamten juz sie znudzil?
nie poprostu ktos ja zawolal i sie tam popatrzyla...
juz nie mysli o nim?
dlaczego?
... nie chce sie smucic.
nie chce juz go kochac.
nei chce milczec.
nie chce sie ukrywac.
nie chce go znac??
dlaczego?
... bo kocha go nad zycie..
a milosc boli...
ona poprostu nie chce cierpiec. chce zyc tak jak inni
...
ale ludzie potrzebuja milosci. potrzebuja .. i to bardzo...
ona kocha i czuje sie kochana.
ale czy to wystarczy?
"Agata poczekaj.. nie raz sie zakochasz. jeszcze spotkasz tego jedynego.
Agata poczekaj.. wszystko sie ulozy" - tak sobie mowila..
ale czy chciala zeby tak bylo?
Bóg ja stworzyl zeby cierpiec??
jezeli nie.. to dlaczego tak cierpi?
ona chce byc tylko szczesliwa.. szczesliwa z zycia...