Biała Suknia,
Krew,
i białe lilie...
Idziemy ciemnym tunelem, widze jasne światło, czuje bijące od niego ciepło.
Ja zawróciłam...
Ty poszedłeś dalej...
Chciałam krzyknać byś został ze mną, lecz otworzyłam oczy i Ciebie juz nie było...
Po policzkach spływały mi łzy
Dzień mojego ślubu, stał sie dniem mojej śmierci..
Panie Mój, teraz klęcze przed Tobą i pytam DLACZEGO?
Dlaczego podarowałeś mi szczęscie? By je teraz zabrać?
Dlaczego pokazałeś czym jest miłość, skoro ją później zabiłes!
I Ty nazywasz siebie MIŁOSIERNYM?!
A teraz chce Cie przeprosić...
Dopiero teraz doceniłam to co miałam... lecz straciłam
A miłóść... ona wcale nie umarła. Mimo tego, ze jej nie widze wciąż ją czuje...
A teraz klęcze przed Toba, łzy na policzkach i białe lilie... na grobie
Panie mój przepraszam... przepraszam, ze zwatpiłam...