Siedzę, siędzę, to sobie pomyślałam, że coś dodam. Co ta samotność robi z człowiekiem. Chociaż czy ja wiem czy jestem samotna. Indywidualizm to zawsze samotność, tylko w tłumie. Ale jak sobie człowiek skrobnie na blogu, to przynajmniej w tym monologu ma wrażenie, że mówi do kogoś, a nie do ściany. Co tu będę ukrywać, brakuje mi drugiego 36.6 obok. Z tym, że wypadało by, żeby 36.6 był w miare ogarniętym przedstawicielem płci męskiej, bardziej zaradnym ode mnie i jeszcze mną zainteresowanym(co wydaje mi się nie lada wyczynem, biorąc pod uwagę ilość wypacykowanego, chudego lachona jaki mnie otacza i którego jestem przeciwieństwem :P) Na dodatek napisałam tak jakby można mi było dogodzić. Otóż nie, ogarnięcie jest stanem względnie niskiej entropii i w ogóle sami wiecie, czysty potencjał. Ale wiecie, tak czy inaczej, ludzie przychodzą i odchodzą, a świat nadal trwa i jest zajebiście piękny. :)