najchętniej zasnęłabym i obudziła się dopiero pod koniec maja.
z jednej strony, muszę próbować i muszę walczyć, z drugiej, wiem, że nie dam rady.
jeżeli za pół roku okaże się, że te wszystkie zarwane noce
i dni z zamykającymi się wręcz oczyma nie przyniosły skutku, chyba się załamię.
dodupy. nie mam czasu nawet na to, co zwykle jesienią cieszy mnie najbardziej.