Tak mi jakoś bardzo smutno.
Nijak nie potrafię wmówić sobie, że jestem szczęśliwa.
Tak mi brak poczucia docenienia, starania się, wyjść, zaskoczeń, niespodziewanych "porwań", czy to na spacer, czy na herbatę, czy gdziekolwiek...
Ciepłej herbaty zrobionej tuż przed powrotem do domu, szczerym zainteresowaniem sprawami, którymi chciałabym się dzielić.
Naprawdę mi tego brakuje.
Mogę to powiedzieć? Powiem. Tęsknię.
A nauka do egzaminu w toku...
Kto mi powie, co to są naprężenia fazowe, bo mnie coś trafi zaraz...