Wczoraj wróciłam do rzeczywistości, do szarej codzienności i problemów...a tak kurewsko mocno błagałam żeby to sie nie kończyło.
Życie na pełnych obrotach i baletach, skwiercząc na słońcu i z bólu głowy, mając najlepszą ekipe u boku jaką sobie świat nie wyobraża. I na myśli że znów mam czekać rok aż mnie skręca od środka.
Tag, a jutro na weselicho, a czo ! :D