Mam wszystko o czym marzyłam-dom, męża, dziecko w drodze a mimo to tak mi źle! Nie wiem co się ze mną dzieje. Płaczę co chwilę, mam jakieś urojone lęki już nie tylko o to czy z synkiem wszystko ok, czy bije mu serce itp, ale zaczęłam doszukiwać się też problemów w małżeństwie. A co jak znajdzie sobie inną, taką ktora może wszystko gdy ja w większości czasu po prostu leżę bez sił. Nie mam podstaw by mu nie ufać, by nie wierzyć w to że naprawdę mnie kocha. A mimo to wciąż paraliżuje mnie lęk! Czy to normalne? Czy zaczynam mieć kłopoty z głową czy to tylko hormony? Nie umiem sobie poradzić sama ze sobą :/