Oto nasz mały wypadzik gdzieś na peryferiach Toronto aby pograć sobie w moraczach z kilkoma osobami w nową (jak dla nas do tej pory) zabawę z markerami wypełnionymi kulkami z farbą ;)
Zakończyło się to dla mnie w sumie TYLKO jednym (choć dość sporym:P) siniakiem na przedramieniu:) Ale było warto:)
Fajnie tak się postrzelać z innymi facetami (nawet jednego upolowałam:P), była też oprócz mnie jedna laska.
Właściwie to na te 13 osób wszystkie oprócz mnie i męża tej laski były w służbach mundurowych (policja, wojsko lub straż miejska), a więc ja tu należałam do laików, którzy nigdy nawet nie trzymali broni w ręku:>
Ale wszystkiego trzeba w życiu spróbować i trochę zaszaleć;) Nawet takie chuchro jak ja może się bawić w takie gry przeznaczone głównie dla dużych chłopców - trzeba łamać stereotypy :D