Zamiast Bray i Howth widzę teraz Czechów. I tak dobrze mi z tym! Zamiast Dublina Gorzów. Nigdy bardziej nie cieszyłam się na ten widok! Jestem z powrotem. Misja wypełniona. Brnę do przodu wbrew wszystkim przeciwnościom, mknę w nieznane, i znów czuję że żyję. Ten rok był bardzo pouczający, ale nie obfitował w wystarczająco dużo pozytywnych emocji aby pozostać przy tym, co robiłam. Znienawidziłam House of Fraser od pierwszego dnia, a jednak zostałam tam na dziesięć miesięcy! Teraz czeka mnie coś zupełnie innego i bardzo ambitnego, i moja w tym głowa żeby się sprawdzić :) Kolejna przeprowadzka za dwa tygodnie. Tym razem powita mnie już nie tak obca Warszawa. A GRUNT to być razem VOJTE!!! Trzymajcie kciuki.
Tymczasem odbija mi ze szczęścia i w przebraniu Peggy Bundy zjadam ślimaki :)