Postanowiłam dzisiaj napisać. Nie wiem po co, ale może ktoś to przeczyta i zrozumie, że mam też serce, które wszyscy niszczą.
Chciałam napisać o tym jak ja się czuję.
Ostatnio miałam wypadek no mi coś w nogę weszło i mam dziurę.
Od tamtego czasu moje "przyjaciółki" nawet ani razu nie napisały, np." jak tam noga?" czy po prostu "hej;)co u cb?".
Ale będę szczera to nie pierwszy raz, nikt nie liczy się ze mną poważnie, moi"przyjaciele" mają mnie w dupie.
Mogę tu tylko napisać, że wtedy przy tej nodzę była przy mnie Sarah Asyhaer, która mi pomogła z nogą.
Przyniosła mi czystą rzecz, żeby zatamować krew.
Ona mnie uspokajała, kiedy straciałam spokój. Od tego czasu ich nie widziałam.
Dlaczego?
Może po prostu stałam się bezużyteczna...?
Skoro nie mogę z nimi nigdzie wyjść to do czego jestem im potrzebna.?
Czasami czuję, że jestem zbędna na tym kawałku Ziemi...
Nikt mnie nie potrzbuje, nikt o mnie nie myśli, słyszę tylko, że jestem natrętna czy jakaś gorsza....