Misiek z wczoraj;)
Kocyk troszku się zsuwał, ale na stępa na oklep na ujeżdżalnię wystarczyło sił.
Dzisiaj troszke były piruety a mianowicie odwalanie, baranki, lekkie wspinania się i walenie z zadu-> ale żyjemy, i jesteśmy cali i zdrowi.
Znowu konio pobiegał z Powerem, nawet go nie krył
Noga wydaje mi sie że dobrze, zobaczymy dalej.
A na koniec na występowanie spacerek na kocu na kantarku z Olą;*
I jutro znowu Misio...
A i nie mogę chodzić...
Teraz nie koń kuleje tylko ja
Boli i to cholernie.
Ale wytrzymamy.
PA