Życie dało jej ostro w kość, sama powoli nie dawała rady. Przyjaciele stopniowo odchodzili rzadko pytali co u niej. Polubiła samotność, często odstawała od rówieśników w końcu w ciszy można usłyszeć najgłośniejsze myśli. Wiedziała, że w takich chwilach nie może zostać sama, ponieważ może to doprowadzić do czegoś nierozważnego. Nie miała się komu wyżalić, postanowiła opisać wszystko na blogu. Nagle bliskie jej osoby zaczęły do niej pisać co się stało i czemu nic im nie powiedziała, ona natychmiast odpowiedziała: Gdybyście byli blisko mnie cały czas wiedzielibyście o najmniejszej drobnostce w moim życiu. Gdybyście zapytali od czasu do czasu co u mnie ręka by wam nie odpadła, czemu zawsze ja mam walczyć o wszystko?
Wszyscy zaczęli zrzucać na nią winę, że to z nią nie dało się dogadać, była zamknięta w sobie i tajemnicza, nic dosłownie do niej nie docierało. Z biegiem czasu ich kontakt drastycznie malał, pewnego dnia otrzymali listy o treści: Przepraszam nie dałam rady, byłam za słaba, dziękuję za wszystko ... 3 dni później złożyli wieńce na cmentarzu.
Pozdro 600 dla życia, które jest chujowe :) Brak sił