Przychodzą takie sytuacje, że mam w głowie tyle myśli, tyle rzeczy a nie mam z kim pogadać, z kimś kto zrozumie mnie w 100%.. Mogłabym z mamą, ale ona jest nadopiekuńcza, i czasami nie pomaga (choć bardzo się stara) a tylko pogarsza sytuację& Z koleżankami, sama nie wiem, bo żadna z tych najbliższych nie była jeszcze w takiej sytuacji.. Sama nie wiem..
Więc jestem tu, i sama gadam ze sobą, oddając cząstkę siebie temu miejscu, które znów za kilka dni będzie PRO i będzie na hasło..
O czym myślę, i co mnie tak wewnętrznie uderza& Na pewno to, że myślę o kolejnym dziecku.. I
mam tak wiele obaw, wczoraj rozpoczęłam dyskusję z mężem (choć z nim się nie da dyskutować).. Nawet doszłam do wniosku, że dla faceta ciąża, to tylko fajny seks, a potem dopiero ewentualnie wstawanie w nocy, i słodziutkie maleństwo.. itp.. A ja się martwię tysiącami rzeczy, ciążą, tym, że będę sama w Rzeszowie, nie wspominając już o samym porodzie, tak strasznie się boje, że z sytuacji w której jestem nie ma po prostu innego wyjścia i znów będę miała cesarkę z znieczuleniem ogólnym, i tym całym cyrkiem, który był przed i po.. I to nie tak, że nie podjęłam decyzji, ja już podjęłam ta decyzję, chcę mieć dziecko bardzo, ale brakuje mi wsparcia.. A od męża słyszę np. że ludzie przecież mieszkają sami i tak jak my nie mają przy sobie rodziny i dają sobie radę.. Tylko, że problem polega na tym, że to Ja będę znów nosić brzuch, i to ja będę musiała dawać sobie radę z Jasiem i z drugim dzieckiem w brzuchu.. A nie czuję wsparcia, nie mam zaplecza, czegoś takiego co ochroni mnie przed strachem który już we mnie się rodzi& Przy pierwszym porodzie były cyrki, szpital itd.. A co będzie jak przy drugim będzie coś nie tak, przecież nie będę mogła zabrać Janka ze sobą do szpitala albo Michał do pracy.. Wiem, że to są czarne scenariusze, ale polega to na tym, że będzie ktoś kto mnie zrozumie.. A On po mimo, że jest kochany, nie potrafi dać mi tego poczucia, że wszystko będzie dobrze.. Bo samo słowo KOCHANIE BĘDZIE OK DAMY RADĘ nic nie zmienia.. Może to głupie, że czasami myślę, że powinnam rodzić w Olsztynie, ale w około tam jest tyle ludzi, którzy w razie coś są w stanie pomóc.. Na których w nagłych sytuacjach mogę liczyć& I lekarz, któremu zaufałam.. No ale moje obawy zostały tylko skwitowane, że jestem rozpieszczona.
Jakoś sobie z tym poradzę, ogarnę to wszystko, i będzie dobrze.. Wiem, że musi być, szkoda tylko że ja się zwyczajnie boję, a nie mam wsparcia, tylko jestem atakowana& To tak, jak bym coś mówiła, a to co mówię jest nie zrozumiałe..
Tak sobie jeszcze myślę, że tamta ciążą, i cały okres jak Jasio był mały nie dała nam w kość, no pomijając poród, ale przespane noce, grzeczne małe dziecko tak idealne jak nasz synek.. Gdyby pierwszy rok naszego syna nie był taki idealny to może ON tez zrozumiałby trochę inaczej moje obawy.. A nikt przecież nie zagwarantuje, że drugim razem też będzie tak samo..
Nie martwcie się o mnie, jakoś to uniosę na swoich barkach, dam przecież radę& Szkoda tylko, że podjęcie takiej decyzji jest trudne tylko dla mnie..
Inni zdjęcia: :) dorcia2700Też potrafią. ezekh114Klubokawiarnia. ezekh114Obiecująco. ezekh114dream artsidus... itaaan... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24