nie byłam tu sto lat a kiedy wróciłam i przeczytałam to co "było" to przeżyłam szok. przejmowałam sie takimi błahymi sprawami i uważałam je za koniec świata... to co teraz mam powiedzieć??? teraz mam milion razy więcej problemów i są one dużo poważniejsze, ale nie narzekam. miałabym na co, ale tego nie robie bo wiem, że sobie poradzę.
zmieniłam się. zmienłam podejście do życia o 180 stopni. zmieniłam priorytety. już nie w głowie mi głupoty a te ważne sprawy nie są odkładane na poźniej tylko rozwiązywane na bierząco. nie powiem, że zmądrzałam, bo musiałabym być bogatsza o pewną wiedzę, a nie jestem. bogatsza jestem o doświadczenia w każdej swerze; uczuciowej, zawodowej, edukacyjnej, domowej... i powiem, że nie żałuję, że nie zaliczyłam egzaminu i przestałam studiować. nawet zaryzykuje stwierdzenie, że sie cieszę, bo dzięki temu... wszystko sie stało dzięki temu.
nie wyobrażam sobie teraz życia bez problemów bo byłoby nudne. to nieodwołąlna część mnie - te wszystkie problemy. lubie sie w nie pakować. lubię dziellić z kimś problemy. bo większość nie jest 'moja'...
boję się wszelakich "wrózkowatych" dziwactw... mimo to dałam dziś swoją dłoń komuś kto wszystko wyśpiewał tak jak było u mnie w życiu... bałam się, ale brnęłam w 'to' dalej. dużo wiem. ale ie pytałam o wszystko... a kiedy Wy będziecie mieli taką okazję to też nie wypytujcie. niech wystarczy Wam to co 'wróżbita' powie Wam sam... uwierzcie, wystarczy.
a TOBIE dziękuję, mimo że wiem, że nie zrozumiesz... chcę podziękować za to, że jesteś i byłeś kiedy tego potrzebowałam, więc zaufałam. teraz ja jestem i będę bo potrzebujesz. i tak się wspierajmy bo przecież o to tu chodzi. o wsparcie i zaufanie. i tylko kilka dni i juz będzie moja kolej; ja będę potrzebować i ufać, ale i Ty jednocześnie. w końcu.za cała reszta już od nas nie zależy...