Wolność pachnie ciemnofioletowym bzem... ( ;
Koniec.
Już naprawdę koniec wszystkiego.
Zero matur, zero pisania, zero marudzenia. Można powiedzieć, że mam rok opieprzania się na maxa. Tylko standardowe osiem godzin zapieprzania jak dziki osioł i później spokój w domu, czas tylko i wyłącznie dla mnie.
Oczywiście - korki z matmy i kontakt z niemcami będzie dla mnie czymś, co będe mogła nazwać szkołą. Jednak będzie to wszystko indywidualne i śmiało stwierdzić, że o wiele lepsze niż to, co dotychczas miałam w szkole.
Czuję się jak dziecko, które dowiedziało się właśnie, że jutro jest Gwiazdka.
Odpływam w szczęściu, nigdy jeszcze tak nie byłam szczęśliwa ; d
A jeszcze świadomośc, że On jest.
Ach ( ;
Grubson - Naprawimy to.
( ;
KOCHAM ŻYCIE! ^^
:*