I jestem w domu. W swoim łóżku, z laptopem na kolanach i muzyką w tle.
I z myślami, które są nieuchronne.
I słowa, które niedługo będą zbyt głośne, również się pojawią.
Jednak zbyt wiele sobie uświadomiłam podczas tego wyjazdu. Zbyt długo byłam samotna. Sama, mając czasami towarzystwo na chwilę.
Nie chcę tak dalej.
Zranię. Bardzo mocno zranię, jednak nie chcę okłamywać, a sama nie chcę cierpieć.
Wiem. Egoistycznie do tego podchodzę. Jednak słysząc niektóre słowa, niektóre gesty i czyny...
Wiedziałam, że wyjazd będzie destrukcyjny. Jednak zbyt długo otwierałam oczy i zbyt długo byłam zbyt pobłażliwa, wyrozumiała i kochana. A przyszłość nic nie da.
Agato - dowiesz się, o co chodzi, jednak wiem, że wiesz o co chodzi.
Hej w góry.
Zagrajcie nam, może się cofnie czas
Do tamtych dni z naszych marzeń.
Do dni spędzonych pośród sennych skał
Zagrajcie nam, a nie zapomnę Cię.
Hej w góry, w góry, w góry
Popatrz jak wstaje blady świt (jak wstaje!)
Jeszcze tak nieporadnie chce ominąć szczyt (ominąć!)
Hej, miły panie czekaj,
Wkrótce my też będziemy tam (będziemy!),
Nie będziesz musiał schodzić z połoniny sam (z połoniny sam).
Bywały dni, że słońca złoty blask
W zawody szedł z sennym brzaskiem.
To dziwne więc, że dzisiaj skoro świt
I wiatr, i deszcz razem tańczą.
Hej w góry, w góry, w góry...
A teraz czas na niemiecki.