Akuku! Patrzcie komu się udało wpaść dzisiaj tutaj choć na chwilę!
Dzisiaj mam dzień dla siebie. Strzeliłam sobie taki trening, że pod
koniec normalnie chciało mi się wyć, a jutro pewnie rąk nie podniosę :-D
A żeby nie było, że nic nie ma - rzut okien na paletkę cieni AVON!
Opakowanie:
Plastikowe, zgrabne, czarne. Duży plus za lusterko, jednak jak to z
paletkami bywa, zwykle jest całe zasmolone. Nie ma problemów
z otwieraniem, zawiasy na razie całe. Generalnie okej :)
"Konsystencja":
Cienie są dość sypkie, dzięki czemu łatwo się je nabiera. Wystarczy
lekko dziabnąć pedzelkiem i już. Z drugiej strony z tego samego powodu
łatwo można zrobić sobie krzywdę nabierając go za dużo i oprócz oka
przyozdobić policzki (strasznie się osypują!!!)
Cena:
Nie mam absolutnie zielonego pojęcia, dostałam ją jako prezent.
Wydajność:
Ciężko mi stwierdzić, gdyż nie używam jej zbyt często (rzadko rano mam
czas na coś więcej niż krem na pysioł, róż i rzęsy, co i tak zdąży ze mnie
spłynąć po porannym maratonie na autobus - tak serio to nie wiem o co
mi chodzi, przystanek widzę z okna, a i tak ZAWSZE dobiegam :-D),
ale od jakiegoś miesiąca sporadycznego używania służy dzielnie i
za bardzo nie widać dużego zużycia - zobaczymy.
Dostępność:
AVON
Jak to AVON...
Mimo kilku plusów ta paletka utwierdza mnie w niezmiennym od jakiegoś
czasu przekonaniu, że AVON czasy świetności ma już dawno za sobą.
To już któryś produkt z rzędu (jedynym wyjątkiem jest serum końcówkowe),
który okazuje się być zwyczajnym bublem. Używam jej, bo zwyczajnie nie
mam niczego lepszego (w głębi duszy przez @eloawoah ciągle wzdycham do
Sleeka - Del mar Vol. 2 i raczej nie znajdzie się nic co tak mnie oczaruje).
Używałam cieni na bazę, korektor i gołą powiekę - w każdym z tych
związków cienie jeśli nie starły się po godzinie to rolowały się w kąciku
oka jak Natasza Urbańska pod zlewem w teledysku o tej samej tematyce.
O osypywaniu już mówiłam. Pigmentacja też jest paściarska, jedynie czarny
ładnie kryje, bo z brązami trzeba się nieźle nagimnastykować żeby cokolwiek
na oku wyczarować, no cóż. Może kiepska ze mnie wróżka :)
4/10 - i tak hojnie :)
Wcieram zaraz ryborka w paznokcie, doczytam jakieś opracowanko
z Lalki i śmigam spać, bo tak się wymęczyłam, że podejrzewam, że będę
spać jak niemowlę. Chciałam się pożalić na moją szkołę, ale chyba doszłam
do wnioski, że to zwyczajnie nie ma najmniejszego sensu - i tak tego nie zmienię.
Cały czas będę gruba, brzydka, aspołeczna, dziwna i GŁUPIA, bo przecież
nie mam samych piątek, mimo tego, że (zabrzmię teraz jak samochwała,
ale samoocenę mam naprawdę kiepską) większość tych ludzi przerastam
o głowę. Liczę jak kalkulator wszystko co tylko wpadnie mi pod nos,
a na sprawdzianach i kartkówkach pingwiny nagle staną się ssakami,
a 2+2 najtrudniejszym z możliwych działań. Szkoda gadać.
Zapraszam jeszcze na rozdanie do @myhairworld, przepraszam, że
tak późno, ale uwaliło mi końcówkę notki - tutaj klikamy :)
~ Adzioł