i tak oto upłynął nam drugi miesiąc szkoły, kolejny tydzień zwieńczyłam wręczeniem magicznego zwolnienia z wf-u, tak, co by przez następne kilka miesięcy mieć święty spokój i beztresowo przygotowywać się do maturki. jak to wygląda - na załączonym obrazku. hektolitry herbaty, kilotony jedzenia, tryliardy kalorii zawartych w życiodajnych produktach śmieciowych i witaminki w owocach, bo przecież my to nie patologia. do tego wszystkiego wspomagacze w postaci kawey, coli i piwa i tak mijają dni i godziny. ostatnio w ramach akcji 'dokarmiamy zakwasy' wybrałam się na basen, co przysporzyło mi nieskończonej ilości skurczów w prawej stopie. ponadto, zaliczyłam pół godziny zjeżdżalni i jacuzzi, wypieściłam skórkę pomarańczową i teraz z czystym sumieniem przez jakiś tydzień będę funkcjonować w nadksiążkowej stagnacji. tak więc NOTATKI, NOTATKI i jeszcze raz HISTORIA. a w ramach odchamiania troche bluesa live! ;)