Wszedł do domu. Klucze powiesił na haczyku. Zdjął buty i, stawiając je równo przy szafce, włożył kapcie. Zamknął za sobą drzwi. Wszedł do pokoju. Plecak rzucił na łóżko. Położył odtwarzacz na komódce. Ten sam, którego zapomniał, wychodząc dziś rano do sklepu. Sweter powiesił na krześle. Tym samym, na którym powiesił go wczoraj, przedwczoraj i trzy dni temu też. Zobaczył też drugi sweter, którego miejsce jest na krześle obok. Położył go tam, ale nie schował do szafy. Następnego dnia i tak musiałby go wyciągnąć. Rozpiął spodnie. Ze spodni wyjął koszulę. Rozpiął dwa pierwsze guziki i idąc do łazienki, ściągnął ją przez głowę. Czarna, w szarą kratę. Ta, którą kupił rok temu i w której przez rok nie chodził. Tak naprawdę na sobie miał ją chyba drugi raz. Fajna, ale bez szału. Te dwie poprzednie były fajniejsze. Podobnie do nich, i ta wylądowała w wiklinowym koszu na pranie. Upierze kiedyś na tygodniu, razem z tamtymi. Wychodząc z łazienki, zgasił światło. Założył białe szorty i stary, wyciągnięty t-shirt. Odpalił laptopa.
Teraz siedzi i pisze jakieś pierdy. Głupek.
Myślenie po 12 nie jest najmądrzejszym pomysłem. Tak się wydaje, choć nie jest to jeszcze udowodnione. Jeszcze.
Muzycznie: tomek makowiecki - ostatnie wspólne zdjęcie. bo wtedy przy murach..