To był magiczny czas. Czas spędzony w wyśmienitym towarzystwie cudownych ludzi. Ludzi, którzy nie są idealni. Ludzi, którzy mają swoje wady, humory i gorsze dni. Ale także ludzi, którzy są. To takie banalne, a jakże trudne do osiągnięcia.. Być..
Tyle wrażeń. Tyle emocji. To tylko niecały tydzień, a ja odnoszę wrażenie, że za mną wieczność. Wieczność emocji. Wieczność niewypowiedzianych uczuć. Wieczność tego, co spokojnie można nazwać przyjaźnią, porozumieniem, empatią..
To dni spędzone pod znakiem lary fabian i moniki dryl. Dni spacerów i zwierzeń. Wreszcie, dni malibu... Czwartkowy obiad w doborowym towarzystwie i szwendanie się po niezwiedzonych zakątkach krakowa. 'Cisza' w Krainie Szeptów i 'Błękitna Kraina' w Singerze. Mnóstwo zdjęć i dobrej zabawy. I dwa piwa w Porcie, odpuszczenie wszelkich negatywnych emocji...
Ale ten czas, to też czas zadumy. Czas przemyśleń. Czas, kiedy odpłynąłem, niepotrafiąc wytłumaczyć czemu. Nieznając powodu, nawet nie siliłem się na uśmiech. Uśmiech, którzy nie przychodził. To czas akceptacji - pogodzenia się ze sobą i otaczającą rzeczywistością... I to pytanie:'Gdzie jest Twoje miejce?'... Dwie dusze. Dwie różne odpowiedzi..
Tak wiele skojarzeń. Tak przedziwne splecione losy. Tyle decyzji. Tyle ruchów, które zaprowadziły nas w to samo miejsce i ten sam czas...
Łzy. Na wzgórzu malarzy.. W tamtą noc, gdy chciałem pokazać Jej najpiękniejszy widok, jaki widziałem. Rozmowa z Mamą. I telefon, gdy wypowiedziałem słowa: 'Mamo, chciałbym byś mi obiecała, że kiedyś tu ze mną przyjedziesz. Obiecaj mi to, proszę.'. Obiecała.
Powstało łącznie ponad pół tysiąca zdjęć. Większość tak bardzo osobista, intymna wręcz, że nienadająca się do umieszczenia na blogu. Wybrałem kilka. Nie oddadzą klimatu, ale wyznaczą punkty, na bazie których można rozpiąć sieć emocji... Naszych emocji.