Pierwszy w życiu szablon zrobiłam.
I odbiłam!
Nie licząc tego, że farba mi się "trochę" rozlała, nie wszystko się odbiło, a fartuszki panów wyszły jak wory pokutne, to stwierdzam, że nawet warto było zmarnować półtorej godziny z życia na szkicowanie, zaznaczanie, wycinanie i malowanie.
Indżoj.