Wczoraj mężuś zabrał nas nad zalew.
Byliśmy bardzo zadowoleni, bo mogliśmy w końcu pobyć trochę razem.
Matuś się wybiegał. Ja się umęczyłam :D było super, co tu dużo pisac!
A później na lody i do domu, bo niestety Ryś znów musiał wyjechać (na szczęście to już ostatni wyjazd do Niemiec i będzie na miejscu).
To już 31 tydzień ciąży. Już bliżej niż dalej.
Powoli zaczynają mnie męczyć nocne koszmary dotyczące porodu itp. Czasami aż strach się bać.