Zostało tak mało do końca roku akademickiego.
Aż się nie chcę wierzyć :)
Nie mówię,jeszcze nic i nie triumfuje z dumą , że się udało bez przeszkód i tak dalej, bo przez półtora miesiąca wiele się może wydarzyć.. Ale i tak jest naprawdę dobrze. Osiągnęłam coś , w co w sumie od początku nie iwerzyłam i coś co spisywałam na straty.. :)
Czasem to jest tylko takie głupie gadanie, że człowiek sobie mówi , że musi się wziąć w garść. Nie, wcale nie prawda. U mnie to działało za każdym razem i mam nadzieję, że będzie działało już zawsze.
Tak patrząc z perspektywy czasu, sporo rzeczy się odbiło.. w sensie, rok 2013, był naprawdę bardzo średni. Wiele złych wyborów podjęłam i za dużo zbyt pochopnych decyzji, źle ulokowane uczucia i tak dalej i tak dalej.. w zeszłym roku powoli udawało mi się jakoś z tego wszystkiego wygrzebać, ale gdzieś tam w środku czułam, że nie wszystkie sprawy mam pozamykane, a już zwłaszcza tą jedną i nie myślałam, że kiedyś się uda, ale teraz już nie mam wątpliwości. Czasem po prostu robisz i żyjesz tak jakby każdy dzień był ostatni.. i nic nie planujesz i o niczym nie myślisz i wszystko samo zaczyna się układać, spotykasz na swojej drodze osoby, które w pasują do Twojego życia jak idealny puzzel i wiesz, że nic Ci już więcej nie jest potrzebne.
I to jest chyba ta największa mądrość zyciowa. Mieć obok siebie ludzi takich , przy których się czujemy dobrze, którym można wszystko powiedzieć,albo nie mówić nic, a oni i tak zrozumieją. Wielu było tych znajomych i 'przyjaciół', wiele było kumpelek od imprez i w sumie wiele 'miłostek' i pewnie jest tak że jeszcze sporo przede mną, ale Ci którzy są najważniejsi, stoją zawsze obok.. i nie muszę nawet w to miejsce patrzeć , bo wiem że tam są. I za to dziękuję, że pomimo tych zawodów które czasem potrafimy sobie urządzać, kto kogo wkurzy bardziej i kto na kogo się bardziej wydrze, cały czas jesteśmy dla siebie i wbrew wszystkiemu.
Mam te dwie moje,z, którymi mogę się nazwać Trzema Muszkieterami i nikt mi tego nie zabierze,ani nie podważy, bo tylko my wiemy jak jest i tylko my możemy to rozumieć-a to jest jakaś taka nasza świętość
I mam Jego, który po prostu jest i nie chce żeby go nie było,a tyle mi wystarczy i tak jest nam dobrze
no i tyle.. po prostu :)