Jest 20. Wracam styrany z pracy. Myślę tylko o tym żeby wziąć prysznic i iść spać. Moja dziewczyna wita mnie w drzwiach z lekko ironicznym uśmiechem. "Hej kochanie. John i Jane właśnie się zaręczyli i wpadli na kolację żeby nam o tym powiedzieć." Zajebiście. Wchodzę do pokoju i widzę ich, tryskających szczęściem, ona ogląda odbicie światła w brylancie, on sączy drinka rozpłaszczony jak król na fotelu. "Witajcie. Gratuluję. Ja tylko skoczę na chwilę do kuchni." Nawet nie przynieśli swojego żarcia. Moja dziewczyna zna mnie dobrze, więc dopada mnie przy lodówce i ciągnie za krawat. "Chyba nie zamierzasz zniknąć po angielsku i zostawić mnie z nimi samej? To nasi przyjaciele więc nie obchodzi mnie, że jesteś zmęczony. Pójdziesz tam i z uśmiechem na ustach będziesz mówił jak to cudownie, że są szczęśliwi, napijesz się z Johnem i porozmawiacie o pracy, a ja poplotkuję sobie z Jane." Wycedziła przez zęby.
"A gdy już sobie pójdą zrobię ci taką gałkę, że krew nie będzie ci dopływać do mózgu." Zanim skończyła to zdanie byłem już w pokoju ściskając dłoń Johna, podziwiając pierścionek Jane i chwaląc jej zrobioną na szybko sałatkę. Moja dziewczyna jest zaradna, seksowna i umie postawić na swoim. Jest też przebiegła dlatego cały wieczór dbała o to, żebym w szklance miał drinka. Dzięki temu zaraz po wyjściu znajomych padłem i zapadłem w sen. Moja dziewczyna nie jest egoistyczna więc jutro obudzi mnie w bardzo przyjemny sposób..