Hehe... Co za tragedia...
Było kocenie.
Jak zlodowacenie.
Przyspieszone bicie serca,
wiekszość chętnie wsiadła by do merca
i czym prędzej odjechała,
bo bo troche sie bała.
Ale żyjemy.
Jest dobrze.
A pana, panie Ponczomanie,
czeka wielkie pranie.
Mózgu.