No to jeszcze jedno z łazęgi po rumuńskich Karpatach. Ostatniego dnia podczas schodzenia granią w chmurach poniżej zobaczyłem takie oto coś. Najpierw myslałem, że ukazała mi sie Matka Boska Częstochowska, ale po chwili zdałem sobie sprawę, że sam to ja się sam sobie ukazałem. Mimo odpadających z zimna palców i zamrożonego aparatu udało mi się sfotografować to zjawisko. A zwie się ono:
Widmo Brockenu, mamidło górskie, zjawisko Brockenu rzadkie zjawisko optyczne spotykane w górach, polegające na zaobserwowaniu własnego cienia na chmurze znajdującej się poniżej obserwatora. Zdarza się, że cień obserwatora otoczony jest tęczową obwódką zwaną glorią.
Zjawisko obserwowane jest najczęściej w wyższych górach w warunkach, gdy obserwator znajduje się na linii pomiędzy Słońcem a chmurą, która położona poniżej obserwatora odgrywa rolę ekranu. Zjawisko obserwowane w górach daje ponadto efekt pozornego powiększenia cienia obserwatora projekcja naturalnej wielkości cienia obserwatora na tle oddalonych gór sprawia, iż wydaje się on powiększony.
Zjawisko nazywane "widmem Brockenu" po raz pierwszy opisał Johann Esaias Silberschlag w 1780 roku. Nazwa zjawiska pochodzi od szczytu Brocken w górach Harz, gdzie było ono obserwowane.
W Polsce zjawisko to było obserwowane w Tatrach i Karkonoszach.
Wśród taterników istnieje przesąd, mówiący, że człowiek, który zobaczył widmo Brockenu, umrze w górach. Wymyślił go w 1925 roku i spopularyzował Jan Alfred Szczepański[1]. Ujrzenie zjawiska po raz trzeci "odczynia urok", co więcej - szczęśliwiec może się czuć w górach bezpieczny po wsze czasy.
(źródło: Wikipedia)
Także niechybnie czeka mnie śmierć. Ciekawe tylko w jaki sposób? Spadnę w przepaść? Lawina? Pośliznę się na lisiej kupie i walnę głową w skałę? Pożyjemy-zobaczymy :)
Podziekowania dla Gosi M. za odnalezienie nazwy tego zjawiska