Jesteśmy jak liście targane wśród nocy przez wiatr. Nikomu niepotrzebni, zdeptani i wymięci przez koleje losu. Opadamy z drzewa historii trzymając się kurczowo swoich wąskich stref, tajemnic, cieśnin szarego życia. Zostajemy sami. Zawieszeni na drzewie pełnego samobójców, gwałcicieli i wariatów. Opadamy, bo musimy, bo przyszła już nasza pora, w której życie obumarło, przestało być zagadką, straciło swój smak. Tak po prostu... jak guma, która się wyżuła. Opadamy, bo nie mamy siły walczyć z silnymi podmuchami ludzkiego istnienia na konarach bezsilności, łapiąc ostatnie godziny szczęścia. Wolimy zostać liściem rozgniecionym na chodniku przez cienie własnych dusz na granicy mroku i światła...