Chyba nie tylko ja lubię herbatę z miodem i cytryną. Chcąc nie chcąc musiałam się podzielić, w zasadzie to doszło do tego że ja i moje szczury jemy z jednego talerza, gryz owocka dla mnie, gryz dla ciurków, podobnie z herbatą albo wodą z miodem. Na zdjęciu znowu Lucyna, bo na wybiegu ona jedyna bywa statyczna... A u dołu zdjęcia zazdrosny łeb mojego psa, swoje też dostaje, co prawda jego oddech powstrzymuje mnie przed dzieleniem się gryzami, ale zawsze mu coś dobrego skapnie, bo o okupowaniu moich ubrań i koców w chłodne dni to już nie wspomnę. Śmieszny ten wybieg dzisiejszy szczurzych panienek, nauczyły się po meblach wspinać, co przyprawia mnie o stan przed zawałowy i bieganie wszędzie z poduszkami, tak w razie upadku.