Noc oknem wlewa mi się do pokoju,
noc okiem wlewa mi się do duszy,
wypełnia mnie a ja w nią lecę.
Spdam, rozbijając szyby zrobione z błędów,
wytopionych w egoiźmie i braku miłości.
Widzę łzy nademną wylane,
widzę, jak odłamki rozcinają mi skórę,
czuję zapach mej krwii.
Lecz ty mnie łapiesz...
Podajesz rękę.
Choć spałem wśród robactwa,
choć mnie trawiła zgnilizna.
Nie brzydzisz się mnie.
Nie patrzysz krzywo.
Twoje oczy są czyste.
Twój dotyk ciepły.
Niczego już w życiu nie chcę,
tylko cię kochać...