Dużo planów mam do zrealizowania.
Mam nadzieję, że tym razem los się do mnie uśmiechnie i mi się uda.
Na razie? Ciężko, ale stabilnie. Wiem, że wszystko da się ogarnąć, chodź nie będzie łatwo. Do października 2016 roku jest możliwa całkowita spłata kredytu, by w końcu z finansami wyjść na prostą i móc studiować. Poprawić matury również się da, wystarczy się zapisać i przede wszystkim chcieć. Na razie mam trochę czarną wizję tego wszystkiego przed oczami. Boję się, że mi się nie uda, że poprawię matury, nie spłacę kredytu, spłacę kredyt nie poprawię dostatecznie matur, w najgorszym przypadku oby dwie rzeczy mi się nie udadzą. Utrudień tak naprawdę na tej drodze nie ma. Człowiek sam sobie stwarza problemy i wytacza swoje granice możliwości. Bardzo bym chciała, żeby to się w końcu ustabilizowało.
Jak na razie życie na debecie. Najniższa krajowa musi być, skoro umowa o pracę. I we wrześniu niestety muszę ostro przyciąć pasa, aby nie wejść z powrotem na debet. Jak się pierwszy miesiąc przeboleje, później będzie z górki.
Iść zapisać się na poprawę matur, pogadać z nauczycielami, a nóż widelec coś wypali.
I będzie dobrze.
'cause the simple things and subtleties, they always stay the same...