No tiaaa…
Nie żeby to było dziwne, ale wszystkie te nakrycia głowy znaleźliśmy u Kozy w altance na Jodłownickiej działce...
Zaczęło się od tego gustownego beretu…później znaleśliśmy resztę…
Dymusiowi jest tak do twarzy w tym moherze …
Ten kolorek
Mrrrrrrr
Grill pożegnalny dla Krzysztoffffa.
Jedzie tam gdzieś z tymi swoimi harcerzami…
A buuuuuu
I się rozsypie ABS4 na wakacje..
Tzn. Bedzie w niepełnnym składzie.
A to już nie to samo:p
Nawet mu kartki nie możemy wysłać bo będzie musiał jakąś stonkę robic.
Robienie stonki polega na tym, że chodzi się na czworaka jak stonka. Jak ktos krzyknie „oprysk”, trzeba się tarzać po ziemi jak „prawie zdechła stonka”
Jak sie spodoba innym ,to dostaje się kartkę, którą ktoś ci wysłał.
Dymuś z Zielonym wypatrzyli jakieś takie wielkie czereśnie.
Miały tylko jedną wadę.
Nie były nasze i były za ogrodzeniem.
To w sumei dwie wady.
Krzysio nazrywał ich całą reklamówkę…
Jak skończył zza krzaków wyłoniła się właścicielka czereśnie I nas pogoniła słowami:
„hołota do hołoty przyjechała”
Nie wiem czy to chodziło o to, że my do Kozara przyjechaliśmy czy sama sobie pojechała?
Nazwała nas jeszcze lumpiarstwem, ale reszty nie słyszelisny, bo troszku zwialiśmy.
Dzień zaliczamy do udanych
:)