Chłopiec z gitarą, byłby dla mnie parą
Ja zawrócę mu gitarę a on mnie!
Spotykasz człowieka. Przeciętnego, no, dla ciebie ponadprzeciętnego, bo przecież przystojny, młody, szczupły, zabawny, inteligentny, wykształcony... ale przeciętny. Zwykły Kowalski jadący codziennie rano do pracy, tkwiąc w korkach, parkując samochód, zarabiając pieniądze, wraca, je obiad [...]
Na początku patrzysz na niego z perspektywy zwykłego faceta. Cwaniaczka który udaje świętość a tak na prawdę twoje psychologiczne zdolności potrafią przeszyć go na wskroś.
Z biegiem czasu staje się niesamowity, wyjątkowy...
Zaczynasz łapać koleżeński kontakt, zagadywać, śmiać się, rozmawiać o bzdurach...
I nagle tok wydarzeń przeskakuje z pierwszego poziomu na dziesiąty.
To tak, jakby grało się w grę i wpisało kod który pozwoli przeskoczyć levele w kilka minut
Widzisz człowieka. Widzisz jego ciało, twarz, oczy, włosy, ubiór... ale nie myślisz o jego przeszłości.
Nie zastanawiasz się, dlaczego wybrał taką, a nie inną drogę; ba! wręcz śmiejesz się, że ta droga jest żenująca...
Dopóki nie dowiesz się kilku ważnych elementów. To układanka. Taka życiowa gra w puzzle gdzie potrzeba jednego małego puzzelka żeby ułożyć całość; bez niego nie ułożymy obrazka i gra będzie do wyrzucenia.
Tak na prawdę to jestem szczęsliwa i zażenowana. Zażenowa tym, że bądź co bądź psuje komuś to, na co ciężko pracował tyle lat.
Z drugiej strony, szczęśliwa, że wskoczyłam na wyższy level znajomości.
Jestem niepewna jutra.
Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak niepewna jakiejkolwiek znajomości.
I co teraz?