Dzisiaj mi się chcę, to się wyprodukuję. Zazwyczaj tego nie robię, bo po co, skoro nikt tego nie czyta.
Więc oficjalnie mam uczucie i chyba tak też zaczyna uważać mój umysł, że zaczynamy coś nowego. Bez złych wspomnień i przeszłości nie dającej spokoju i stabilizacji temu, co jest teraz. Nareszcie nie zwracając uwagi na to, co było zaczynam trzymać kciuki żeby było jak jest i jeszcze lepiej. W końcu jakieś pozytywne nadzieje trzeba w sobie mieć. Nie zwracając uwagi, na ludzi którzy kiedyś byli ze mną, tylko dlatego, że mieli ku temu powody by się zemścić i robić coś na złość. Być, być, a później kopnąć w dupę i znaleźć sobie innych przyjaciół, którzy tylko są takimi na pozór. Teraz jest dobrze, najważniejsze mieć przy sobie te osoby, które znaczą najwięcej i będzie git.
Mamy niedzielę, zaczynamy oficjalnie wakacje od jutra, że tak powiem w końcu! Poniedziałek- przeprowadzka do Klaudii :3. A później wszystko się okaże, najlepiej jak to najczęściej zero planów - jeden wielki spontan.
Nienawidzę niedziel... wtf, co to ma być. eloelo trzysta dwadzieścia.