Ile jeszcze razy będę zabijać niekompletną wersję siebie w obawie, że znów coś zepsuje? Stało się to męczące, monotonne, więc dlaczego nadal próbuję stworzyć nierealnie idealną całość z poprzednich wersji? Chcę zacząć jeszcze raz ale wspomnienia wszystkich tych wydarzeń sprawiają, że zaczynam żałować przemilczanych spraw.
Pozwól mi to naprawić, ten ostatni raz.
Jeśli wszystko zaczęło się tutaj, może tutaj zakończyć się powinno?