"Boże zechciej dać mi duszę,
której obca jest nuda,
która nie zna szemrania
wzdychań i użalań
i nie pozwól ażebym
kłopotał się zbyt wiele
wokół tego panoszącego się czegoś,
które nazywa się "ja".
Panie obdarz mnie zmysłem humoru,
daj mi łaskę rozumienia sie na żartach;
ażebym zaznał w życiu trochę szczęscia,
a innych mógł nim obdarzać."
Nie wiem czemu, ale nienawidzę czasami sama siebie i to chyba z tego powodu mi tak smutno... Przydałby się ktoś kto będzie mógł rozjaśnić te ciemne zakamarki mojej duszy...
Ale co z tego, że napiszę tu, ze mi jest smutno, skoro w realnym życiu niema mnie kto pocieszyć...? Chciałabym czasem żeby mnie ktoś przytulił, ale to tylko marzenie.....