photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 6 CZERWCA 2015

Jest to straszne doświadczenie, którego nikt nie zrozumie, dopóki sam tego nie doświadczy w bliskim otoczeniu. Kiedy ktoś świadomie odbiera sobie życie, zostawia problemy za sobą, a kolejne często zrzuca na innych. Nie życzę tego nikomu, ale warto choć poczytać jak to wygląda "od środka", zanim się zacznie oceniać. Ludzie potrafią mówić, co by było gdyby, kpić i pokazywać palcami, jednak nikt tak naprawdę nie ma prawa tego komentować. Nie zawsze da się Tego Człowieka uratować, upilnować. Nie zawsze da się wyleczyć. Często niestety nie jest to możliwe. I nie obchodzi mnie co myślicie, więc zachowajcie swoje mądrości dla siebie.

 

Każdy w rodzinie robił co tylko mógł, starał się pomóc. Był chory, kilka chorób się do Niego przyplątało, wcześniej porzucenie szkoły, uzależnienie od narkotyków, następnie choroba i to co się stało. Ośrodki wychowawcze, od uzależnień, szpitale psychiatryczne i końcowy wypis ze stanem bardzo dobrym. Radość rodziny, że zaczyna wracać jakby do stanu przed chorobą. A to cisza przed burzą i nagle niespodziewana jak na tą chwilę tragedia. Każdy w czasie choroby myślał o tym, że istnieje taka makabryczna ewentualność, ale nikt nie spodziewałby się jej akurat w tej chwili, szczególnie po wcześniejszych doświadczeniach. Niedowierzanie, wyprucie z emocji, rozpacz, te cholerne myśli i brak słów.


Był chory i nieświadomy tego co mówi, jedna z psychoz, którą miał zaburza kontakt z rzeczywistością.. Pomimo tego, że mogło wydawać się, że rozmawia zupełnie normalnie - nie było tak, była to "świadomość" osoby chorej, a nie Jego. My znając Go, wiedzieliśmy o tym. Ludzie obcy nie. I co z tego, że z wami o czymś rozmawiał, że do kogoś napisał, spotkał się z kimś. To niewiele znaczyło, nie róbcie z tego wielkich czynów, bo czy robił tak wcześniej? No właśnie. O tym mówię, to nie były już Jego zwyczajne zachowania. Naturalnie był bardzo sktyry i nieśmiały, gdy nie miał z kimś długo kontaktu lub kogoś nie znał - miał problem z aklimatyzacją. W obliczu choroby doszedł do wniosku, że nie ma co liczyć na czyjąkolwiek pomoc, bo wszystko co robimy jest przeciwko Niemu, naszą pomoc odbierał czasem jako przeciwności.


A teraz do początku.. Może była przyczyna choroby, ale nie ma winnych popełnienia tego czynu. Dlatego ludzie pomyślcie zanim ocenicie, nie szukajcie winnych na siłę, wiecie jak się zaczynało - dobrze. Nie wiecie, nie będę o tym mówić, bo kto normalny będzie mówił obcym ludziom, znajomym itp problemy tego kalibru? Pomyślcie ludzie, zrobilibyście tak na naszym miejscu? Założę się, że nie. Czy słyszeliście kiedykolwiek, by rodzina kogoś kto to zrobił, mówiła wcześniej o Jego chorobie w szczegółach? No właśnie. Rodzina w obliczu samobójstwa zaczyna się izolować i naturalnie zaczyna unikać rozmów o tym. Nawet mimo chęci kontaktu, niepytani - nie zaczynają rozmowy. Tym bardziej jeśli sam chory miał dodatkowo w pewnym momencie obsesję tego, że wszyscy o tym wiedzą i się z Niego śmieją. Więc przemyślcie to zanim zaczniecie mówić o zamkniętej hermetycznie rodzinie. Nie mówcie, że byście pomogli, nic byście nie zrobili. Szukaliśmy pomocy wszędzie, u różnych specjalistów i oni też nie dali rady. Pytam, czy kiedy np porzucił szkołę, ktokolwiek z was, znajomych próbował się z nim skontaktować, pogadać, zapytać, próbował utrzymywać kontakt? Nie, więc teraz nie róbcie z siebie takich aniołów.

Nie macie prawa oceniać, teraz każdy człowiek, który cokolwiek wie o tej chorobie, o ludziach z takimi problemami, każdy człowiek, który przeżył coś podobnego - zrozumie i nie będzie się wypowiadał czy szukał winnych -weźcie z takich ludzi przykład.

Rozumiem, że w środowisku wiejskim może nadal pokutuje stygmat "rodziny samobójcy" i że w tak małej społeczności ludzie tego nie pojmują i "mądrzy" są kiedy stanie się tragedia, bo jeśli nawet ci bliscy nie rozumieją, to jak mają zrozumieć obcy, ale to nie jest czas na waszą ocenę, to nie jest czas na próbę psychicznego wykończenia rodziny swoimi zarzutami, to nie jest czas na bycie prymitywną masą, która w arogancki sposób, bezmyślnie krytykuje. W zamian za to, teraz właśnie jest czas na to, by pomodlić się za Jego duszę, może zapalić znicz pamięci. Modlitwa nikomu krzywdy nie zrobi. Pamiętajcie o tym.

I jeszcze jedno, tak chętnie mówicie o tej złej rodzinie, której tak niecierpicie i o tym, że Jego lubiliście. Cieszy nas, że był taki kochany przez was.

I jeszcze taka dygresja, kiedy idziemy na pogrzeb - idziemy tam dla zmarłego, idziemy z Nim po raz ostatni, idziemy pożegnać się z Nim. Nie chodzi się na pogrzeby w zależności czy się lubi rodzinę czy nie. Zastanówcie się nad tym.

 

Ostatnie zdanie, które chcę Wam przekazać.

Co kto zrobił widział Bóg i Jemu pozostawcie ostatnie słowo i ocenę.

 

To nie jest nasze pożegnanie...

 

 

"Nie ma bardziej zabójczej broni, niż strzęp wiedzy w rękach głupca."
"Myśl, że znosimy to, co jest nie do zniesienia jest jedną z rzeczy, które pozwalają nam iść do przodu." Molly Haskell

"Samobójstwo to nie tchórzostwo, trzeba mieć odwagę, by umrzeć."

"Najłatwiej sazukać winy w kimś, ci co oskarżają nigdy nie mają sobie nic do zarzucenia. Tylu obrońców po samobójczej śmierci, tylu przyjaciół, a jak się okazuje samobójca samotny w tłumie."

 

bg

txt