So, tell me, what to do without you.
Usłyszałam ostatni w życiu dzwonek i... nie poczułam nic. Gdzieś wiarę przysłania wyczekiwanie, wyczekiwanie przysłania strach.
Włożono mi do rąk niemowlę zwane 'przyszłość', muszę coś zrobić, ale niecierpię dzieci.
Paczki wypakowane białymi kołnieżykami, napisy pozasychane na materiale.
Wzloty i upadki. Kręcę się w kółko, od zawirowań przed oczami nie mogę skupić się i dobrze wykonać jednej rzeczy.
Namiętności wybuchające hormonalną lawą, nienauczone rygoru, nieodpowiedzialnie doskonałe.
Gdzieś w tej stercie papierów jest coś ważnego, odsuwam je i przykrywam kolejnymi z dziwnym przeczuciem, że to wszystko to nie to, co nadaje sens.
To teraz jest ten czas, czas zbyt ważnych, przerastających wyborów, czas niepoprawnej miłości, czas wyniszczania siebie, czas prób, czas nieskończony.
Zarażam własnym narkotykiem, tym złym, niszczącym.
Jeszcze chwilę, zaczynam wypływać na powierzchnię, zaraz złapie oddech.
aan ana
Patrzcie i podziwiajcie jak upadam/.