{65438}{65524}To stało się tak szybko...|Tak naprawdę...
{65528}{65588}Ale zarazem strasznie wolno,
{65592}{65638}jakby wszystko było,
{65642}{65731}no nie wiem.|Nie sądziłem, że...
{65761}{65785}Co jest?
{65799}{65894}- Nie poznaję cię.|- Nie poznajesz?
{65929}{66030}- Zachowałeś się tam jak dupek.|- Jesteś na mnie zła?
{66034}{66100}Dałem sobie obić mordę dla ciebie.
{66104}{66178}- Tak, dla mojego dobra?|- Dokładnie.
{66182}{66252}Nie potrzebuję twojej pomocy.
500days of summer
Bose stopy po zimnym parkiecie kierują się w stronę kubka z kawą. Wszystko w głowie wiruje z prędkością zwalania z nóg. Żebra szeleszczą obijając się o strute płuca, oczy kapryśnie wywrócone na drugą stronę majaczą i groźnie łypią na zmianę. Przywykłam do niewpełni przespanych nocy, wolałam jednak te w pełni nieprzespane. Trzecia, może czwarta w nocy. Coś się budzi, coś chrapie. Opatulona własnymi myślami drży przy wspomnieniach. Wyobraźnia jest zbyt bujna, zbyt plastyczna, zbyt dotkliwa. Każde wspomnienie pragnę poprawić, przeżyć jeszcze raz, niewytłumaczalny żal stłamsza wszelkie nadzieje. Nic nie jest idealne, do perfekcjonizmu się dąży, ale nie każdy jego rodzaj można osiągnąć. Obce potwory stają się z przymusu jedyną bliskością, nagie ściany jedynym słuchaczem. Wszystko wygląda jak przerysowany w swojej małostkowości domek dla lalek. Robi się zimniej, świta. Skóra sinieje, to dobrze, bo reaguje.