Znacie to uczucie, kiedy czegoś lub kogoś nie ogarniacie? Na bank tak.
Kiedy w szkole lub na uczelni zadania są zbyt trudne a wykładowca mówi swoim własnym językiem.
Kiedy wasz przyjaciel/przyjaciółka ma poważny problem i nie jesteście w stanie mu/jej pomóc.
Kiedy chłopak/dziewczyna ma jakieś swoje humorki i po prostu nie ogarniacie...
Każdego z was choć raz musiało to spotkać.
Większość z was musiała też poznać uczucie nieogarniania swojego własnego życia.
"Nie wiem co robić w przyszłości"
"Nudzi mi się"
"Nie ogarniam co się dzieje wokół"
Częste myśli w waszej głowie prawda?
Nieogarnianie ma wiele, zupełnie nieszkodliwych aspektów, lub tych lekko drażniących.
Nie wymieniłam tego jednego, który moim skromnym zdaniem jest najgorszy: nieogarnianie siebie i swoich własnych myśli...
Tak wiem, brzmi tak jak nieogarnięcie swojego życia....Błędne spostrzeżenie..
O co mi chodzi?
O to uczucie, kiedy próbujesz zwrócić się do kogoś o pomoc, a nie jesteś w stanie wyjaśnić problemy, który masz, bo sam go nie rozumiesz.
Kiedy rozmyślasz o wszystkim i o niczym i nie wiesz po co na co i dlaczego.
Kiedy budzą się w Tobie uczucia, których nie chcesz i nie umiesz nad nimi panować..Nad atakami płaczu i radości...
Kiedy znasz jakąś brutalną prawdę, a nie umiesz się z nią pogodzić i dalej brniesz w niemożliwe.
Kiedy robisz coś bez sensu mając tą świadomość i po prostu nie móc przestać..
Kiedy po prostu...Sam siebie nie potrafisz zrozumieć..
I tu jest problem..Oczekujesz zrozumienia od drugiego człowieka.... Nie rozumiejąc siebie...
Przykre nieprawdaż?
A teraz odnośnik do zdjęcia.. Dlaczego akurat ono pod tym wpisem?
Każdy ma swoje chwile nieogaru, które ciągną go na dno. Z tej perspektywy może ci się wydawać że nie ma już ratunku... Otóż nie. Zawsze jest wyjście, trzeba go tylko dobrze poszukać. Dlatego po prostu, trzeba się podnieść, otrzepać dupsko z tego syfu i żyć dalej.
Tak więc klata do przodu, brzuch wciągnięty, głowa do góry! Nie dajcie się nieogarowi, nie bierzcie ze mnie przykładu.