Bez sentymentów, bez wspomnień, bez aluzji. Tak po prostu.
Chyba brakowało mi tych nocy spędzonych przed ekranem. Słuchanie muzyki, pisanie o wszystkim i o niczym, rozmyślanie o sensie egzystencji xd
A tak na poważnie, chyba ta mała, wredna dziewczynka zaczyna się budzić.
Po kilku pięknych, niespełnionych snach i wielu koszmarach zaczyna dostrzegać realia życia. Tego brutalnego, ale i cudownego.
Poznaje zupełnie nowe rzeczy, nowe doznania, nowe sytuacje... Ale...
Ale też przypomina sobie te stare...
Jedne z cudowniejszych uczuć jakie są... Takie, których człowiek potrzebuje do szczęścia.
A w czym są one ukryte?
W tych najprostszych gestach. Tych zwyczajnych, naturalnych.
Więc jest teraz po 4 nad ranem, aktualnie leci "Kołysanka dla nieznajomej", ostatnio molestowany przeze mnie utwór. I chyba już sentymentalny.. Nieważne.
Sytuacja jest pokręcona, niejasna... Myśli są pomieszane i poprzeplatane. Zresztą widać po tym, jak piszę.. xd Może to kwestia zmęczenia, a może rozpraszacza...
Cóż...
Narazie boli...Bardzo. I pewnie baaaardzo długo będzie boleć. Ale czy to oznacza coś złego? A może wręcz przeciwnie..?