Taka tam specjalizacja, na której siedzę i nie mam żadnych zdjęć tutaj, więc wstawiam tablicę, na której jest zadanie i moje ściągi na kartkówkę, która się jednak nie odbyła. Muszę ogarnąć multimedia, dwa sprawdziany z geografii na czwartek, z historii na środę i doczytać lekturę. Proszę niech ten tydzień się już kończy.
Wczoraj zjadłam tylko mały kawałek kurczaka (z 20g koło 50kcal) i kawałek strucli serowej (30-40g, czyli ok. 100g), ale schudłam tylko 0,3kg, czyli na wadze 55,5kg. Muszę więcej jeść, bo wtedy więcej chudnę. Damian mi truje, że anoreksja itp. Ble, ble, ble. Jem, a to że nie chcę iść na kebab albo pizzę nie świadczy o chorobie... Tak a propo kebabów i innego niezdrowego żarcia, zauważyłam, że niestety nigdzie w moim mieście nie ma restauracji, która serwowałaby naprawdę dobre i zdrowe, niskokaloryczne potrawy. Próbowałam sałatki orientalnej w Shogunie - podano mi zimnego, smakującego jak papier toaletowy i jakieś tam warzywa polane sosem, który był nawet dobry, ale nie na tyle, żeby jakoś go polubić, czy tęsknić za nim na tyle, by zamówić to danie jeszcze raz, sałatka w Picco Bello - miała być pikantna, nie znalazłam nic, co mogłoby być pikantne, ponad to jakieś niedbale rzucone warzywa na talerz i stare grzyby (nie lubię grzybów, ale nawet Damian, który je bardzo lubi, próbował ich i je po prostu wypluł), jadłam jeszcze parę innych sałatek, bo na dobrą sprawę tylko one są mało kaloryczne w tych lokalach i każda była beznadziejna. Skończyło się tym, że gdy bardziej pilnuję diety, nie mogę nigdzie iść, do żadnej restauracji, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie mam co jeść tam, bo wszystko jest tłuste i kaloryczne... Czekam na jakąś restaurację, która wreszcie miałaby dobre jedzenie i przede wszystkim zdrowe.
Dziś Damian od rana męczył mnie, abym coś zjadła, ale jako że matka nie kupiła żadnych owoców, a sałatki nie miałam czasu sobie przygotować, bo i tak byłam już spóźniona. Zjadłam więc pół kefiru:
7.45
pół kefiru naturalnego 0% tłuszczu Kościan 200g - 80kcal
80 / 400
Jak wrócę ze szkoły zrobię sobie sałatkę, a na podwieczorek zjem drugie pół. Na kolację jeszcze zobaczymy. Dziś w SGD limit 400kcal, więc muszę jeść głównie warzywa, aby się zmieścić. Do moich urodzin 26dni, a do zrzucenia 5,6kg. Dam radę! Chciałabym choć w tym tygodniu ujrzeć -2kg na wadze.
Co u was?