7.45
jabłko
8.45
jabłko
9.40
jabłko
14.50
sałatka z sałaty masłowej, pomidora, ogórka i papryki czerwonej
pieprz i sól - z 20kcal
16.40
kefir naturalny 0% tłuszczu Kościan 400g - 160kcal
18.55
bułka kajzerka 54g - 156,6kcal
ser Gouda 21g - 74kcal
ketchup Pudliszki 22g - 32,12kcal
sałata
442,72 / 450
zdecydowałam, że przejdę na sgd, bo bilanse 800+ i nie wliczanie owoców i warzyw powodowało, że jak jadłam maksymalną ilość kalorii i dużo owoców i warzyw to tyłam... więc dziś zamiast 5dnia hgsd to 5dzień sgd. nie będę czekała do poniedziałku, bo szkoda mi czasu na to. po za tym owoce jem tylko do 14, a warzyw i owoców nawet nie ważę, by nie liczyć kalorii.
dziś zauważyłam wiele spojrzeń w moim kierunku. w pewnym momencie zaczęłam się nawet zastanawiać czy nie mam czegoś na twarzy. miałam dziś inaczej włosy ułożone niż zwykle i mnogość spojrzeń w moim kierunku utwierdziła mnie w przekonaniu, że najwyraźniej ta fryzura nie była dobrym pomysłem i wyglądam okropnie. a może ktoś mnie rozpoznał z wczorajszego przedstawienia? nie wiem, ale nie widziałam zbyt wielu osób młodych na widowni. rano podszedł do mnie nauczyciel z którym nie mam lekcji, ale którego kojarzę z widzenia i on mnie także, bo czasem przychodzi do Kornatki gdy mamy z nim lekcję, podszedł i mi pogratulował, widziałam go wczoraj wśród widzów, ale myślałam, że mnie nie poznał. miłe to było. na przyszły tydzień mamy dwie kartkówki z specjalizacji, kartkówkę z multimediów, sprawdzian z historii i geografii, a ponad to idę zaliczyć inny sprawdzian z geografii i lekturę, więc... mam co robić niestety. ale na szczęście już weekend i dwa dni na nauczenie się na specjalizację i sprawdziany...
Wczoraj na przedstawieniu miałam mega obcisłą spódniczkę. Tak obcisłą, że ledwo mogłam w niej usiąść. Stwierdziłam, że do następnego przedstawienia (10 czerwiec), musi się to zmienić. Spojrzenia, które dziś zauważałam, przekonały mnie do tego, że muszę schudnąć. Muszę czuć się szczupła. Nie tak jak teraz. Na wadze dziś rano: 57,4kg. -0,1kg tylko od wczoraj, ale w sumie trochę się nie dziwię. Zjadłam 4 małe czekoladowe jajka i 2 czekoladki merci i ciastko ze strachu, ze stresu. Cała się trzęsłam, już gdy zaczęła się sztuka. Od dziś już nie będzie takich sytuacji, bo nie będę miała świadomości, że mogę zjeść aż 900-1000kcal. I schudnę. Muszę schudnąć.