Znowu jestem sam widzę, jak mokną serca miast. jakiś czas może to dawało klimat tym wieczorom, ale zanim zobaczymy kolor, spłynie tu łez spor. Za oknem jesień myślę, że wystarczy ich w tym roku. Noszę w sobie skryte serce, bo obarczył mnie ten pokój nim. Przez to mi blisko do nihilistycznych postaw, i oddam chyba wszystko żeby dłużej w nim nie zostać. Za chwilę przyjdę i naniosę trochę błota. Przepraszam, nie dzwoniłem, wolę w oczy spytać, 'co tam?'. To późna pora i nie słychać już Orłosia. Mam nadzieję, że zrobisz mi miejsce żebym się dosiadł i nie musi być cieplej, choć kolejny raz nie grzeją. Problem w tym, że nie mam ciebie, ale kto by tam się przejął i pozmywam te naczynia które ciągle leżą w zlewie a z blatu zetrę te okruchy życia na ziemię.