Tu nie chodzi o fotke tylko o notke resztą przeczytajcie sami....:p:p:p
Wszystko zczeło się w sobote gdy postanowiliśmy jechać do karsina(gruby, bysior, kaszub i ja)... zalaliśmy wachy do fury i w droge:p:p:p
Gdy dojechaliśmy do karsina do chaty warszawiaka to okazało się ze mamy jeszce troche czasu do imprezy... wiec postanowiliśmy jechać do borska na lotnisko troche poszaleć i pewien mój kompan podroży chciał się "karnąć" moim smochodem no i troche pogazował i miały być "bączki na wtecznym" i nagle coś zazgrzytalo - myślałem że to skrzynia:[szok]:[szok]:[szok] po oględzinach samochou okazało się że pierdolnoł przegub...:p potem było troche śmiechu i pchana..po około 4 km pchania 1 mechanik (bo było nas 3 mechaników i 1 murarz:p ) wpadł na pomysł by zablokować półośke tyle że nie mieliśmy narzedzi tylko klucz do kół lewarek i apteczke wiec byly próby zablokowania bandażami po półtorej godziny zabawy chuja to dało wiec dalej pchana z jakieś 3 km:p:p:p łapaliśmy stopa by ktoś nas zacholował do warszawiaka.. wkońcu zatrzymał się facet laguną pod sam dom wrszawiaka... dziękować ziomek:[luzak] potem zawiózł nawet nas na impreze do borska bo taki był cel podrózy... wiary tam od zjebnia .. impreza się skończyla i marszem do domu... okolo 20 km z buta a w drodze były tkie maniany że bania mała łapaliśmy stopa ale nikt sie nie zatrzymal wiec dalej piechtą... wogle znlezliśmy psa na drodze malego kundelka nazwaliśmy go "gruby" bo on go znalał:P i go wziol:P potem jakiś wieśniak mnie gonił:p:p:p szliśmy dalej byliśmy głodni to nakradiśmy ziemiaków z pola chcieliśmy je ugotować.... ogólnie to droga z borska do karsina zajeła nam 4 godziny od 3 do 7 rano.. potem przespaliśmy się w smochodzie na podworku u warszawia i przyjechl rano po nas grubego ojciec golfem i na hola kadejke do domu to tak w skrócie cała historia:p:p:p
Pozdro Dla Ludzi Z Tego Wypadu:[luzak]:p:D
Skomentujcie To Sami:p