61,8 dobrze niech spada. Niedługo kończe ferie boję się, że jak będe chodzić do szkoły to zaprzepaszcze moją pracę. Nie wiem czemu wy piszecie, że jak chodzicie do szkoły to wam lepiej schudnąć bo nie macie czasu na jedzenie i takie tam.. a ja? ja jestem jakaś inna, głupia.Właśnie lepiej mi idzie jak jest wolne, wtedy ułoże sobie wszystko i dbam o to żeby nic nie zepsuć bo w czasie szkoły mam jeszcze więcej stresów niż normalnie. Czuję, że jak mam zły nastrój to jem, a jak z jem to później się jeszcze obwiniam. Teraz też było dobrze, ale oczywiście nagłe olewania niedziałają na moją korzyść. Nie wiem w ogóle co się dzieje. Staram się powoli poukładać to wszystko jakoś zrozumieć, ale nie wiem czy to jest na moje newry. Mam dość ciągłej myśli co robię nie tak. Zawsze jest moja wina, zawsze.
Na luty postanawiam się nie warzyć.
Nie jem słodyczy, ziemniaków i białego chleba, a po 18 też nic nie tkne, oprócz kawy.
i jakieś 500 brzuszków dziennie.
Trzymajcie kciuki, żebym chociaż w połowie jakoś dotrwała.